Czy miłość przytrafia się komuś na świecie?
Może i tak.
Ja przeżyłam w dzieciństwie więzienie, w małżeństwie gehennę.
Dziś mam 75 lat.
Nie spotkałam Boga osobiście, chociaż wydaje mi się,
że odwiedził mnie Anioł Stróż w ludzkiej skórze.
Jeden jedyny raz.
Jak?
Najpierw dam się poznać bliżej.
Choć nie otwieram serca.
Nie wylewałam już długo łez.
Powiem Ci, bo może i Ty… cierpisz odkąd jesteś na świecie.
I moje doświadczenie, chociaż Tobie pomoże?
Popełniłam mnóstwo błędów, byłam złym człowiekiem.
Szukałam miłości tam, gdzie nie powinnam.
A więc kaleczyłam siebie.
Zdradzałam własne serce.
Stosowałam samogwałt na psychice.
Nie odeszłam w porę, gdy odkryłam, że jestem w związku z narcyzem.
W kwiecie wieku zastygłam w chłodzie.
„Królowa” śniegu, o którą mąż wycierał nogi, gdy już wyssał wszystkie soki.
Starość jest kapitalna.
Wielu rzeczy się nie pamięta.
A życie nie wiadomo kiedy przeminęło.
Opiekuje się mną miejski ośrodek pomocy społecznej.
Dzieci mieszkają za granicą.
Zmęczone przemocą psychiczną, którą zaserwowali im rodzice, przez wszystkie lata dzieciństwa.
Jakiś czas temu przyszła do mnie córka pani z opieki społecznej.
Miała grube, rude włosy i bystre spojrzenie.
Podrzuciła gazety i przyglądała mi się.
Gówniara jeszcze z podstawówki.
Zadawała dużo pytań. Latały w mojej głowie, jak natrętne muchy.
W końcu burknęłam coś, by skończyć rozmowę.
Powiedziała na odchodne:
„Ciekawe jakim była Pani dzieckiem.”
I choć odwiedziny były męczące, zaczęły wracać wspomnienia.
Kim byłam, kim mogłam się stać?
Nie mogłam przez kilka nocy spać.
Aż w końcu usiadłam przed białą kartką.
Wzięłam do ręki długopis. Zaczęłam pisać do siebie list.
Do małej dziewczynki.
„Kochana Lusiu…”
Już zaczęły płynąć łzy.
Nikt tak nigdy do mnie nie mówił.
Pisałam dalej, smarkałam, zużywałam chusteczki.
„Chcę podziękować Ci za wszystkie lata, w których byłaś silna.
Jedynym Twoim wyjściem był… brak wyjścia.
Stąd Twoja zbroja.
Weszłaś w wiele ról, bo chciałaś przetrwać.
Okazuje się, że tak bardzo chciałaś … ŻYĆ.
Kiedy tata przekręcał klucz w drzwiach, siedziałaś jak na szpilkach. Byłaś bystra.
Wiedziałaś już od pierwszych sekund czy będzie awantura, czy tym razem spokój.
Chcę Ci powiedzieć to wszystko, czego nikt Ci nigdy nie powiedział.
Dać to, na co czekałaś, usychając w swoich marzeniach.
Po pierwsze to ja Cię z tego domu zabieram.
Przepraszam, że dopiero teraz.
Nie musisz już tam mieszkać.
Mieć ściśniętego brzuszka.
Po drugie chcę Ci podziękować za funkcję ochroniarki mamy. Zadowalania jej we wszystkim. Reanimowania jej psychiki. Ona już śpi spokojnie. Nie musisz się bać, nie musisz się martwić. Pomogę Ci wszystkie te ciężary spakować do walizki. Zaniesiemy ją na strych, którego do dziś się boisz. Tata Cię tam zbił. I nikt Cię nie obronił. Zobacz kochanie, jestem tutaj. Biorę na ręce i wynoszę z tamtego okropnego miejsca raz na zawsze.
Przytulam Cię.
Zamykamy drzwi.
Więcej nie wrócimy.
Słyszysz?
Chcę Ci podziękować też za to, że byłaś odważna i niebywale kreatywna. W szkole tego nie docenili.
Siedziałaś w kącie i wstydziłaś się pójść do tablicy.
Pamiętasz?
Ile razy starałaś się bardzo, by poprawić mamie humor? Choć nigdy nie padł z jej ust komplement, ja widzę, widzę Ciebie. Twoje oczy, obgryzione paznokcie.
Cieszą mnie bzy w wazonie, o które poprosiłaś pana w sąsiedztwie, mówiąc, że nie masz pieniążków, a chcesz zrobić mamie prezent.
Przeszłaś samą siebie! To wymagało odwagi!
Miałaś bardzo, bardzo, bardzo dobre serce.
Szukało miłości, niczego więcej. Byłaś bardzo głodna, od dziś obiecuję Ciebie karmić.
Nastawiam uszy, by słuchać Twojego płaczu.
Opowiadaj mi, co czujesz i czego potrzebujesz.
Wiem.
Dobrze wiem, ile łez wylałaś.
Wpadałaś w coraz większe tarapaty.
Nawet się nie spostrzegłaś, kiedy sama stałaś się drapieżnym gadem.
Raniłaś tym, co Ciebie raniło.
Krzywdziłaś swoje dzieci, ludzi wokół.
Nie było innej możliwości.
Nie mogłaś dać czegoś, czego nie miałaś.
Czas sobie przebaczyć.
Wyjść z więzienia.
Ja Ci przebaczam.
Spróbuję Cię na nowo oswoić, opowiedzieć o świecie, aż w końcu dasz się namówić…
I otworzysz serce raz jeszcze.
Zaczniesz śpiewać pełnym głosem, tańczyć w kolorowej sukience i odkryjesz, że jest w Tobie kawałek dobra, którego nikt nie ukradł.
Na którym możesz zacząć budować od nowa.
Zostawimy ślad na zimnym świecie.
Nie musimy nikomu mówić. Jesteśmy połączeni.
Ślady w duszy odkrywane są po śmierci.
Dla swoich dzieci, wnuków.
I oni dojdą do tego momentu pogmatwanej drogi.
Zostawimy im tu pamiątkę… jak pomnik:
Tu był zapomniany człowiek, ktoś kto wiele zaprzepaścił,
który u schyłku życia,
zdobył się na brawurową odwagę,
przestał czekać i sam siebie odzyskał,
wyciszył kłamliwe głosy,
rzucił w ramiona miłości.”
PS Aniołowie Stróżowie istnieją.
Mój prawdopodobnie ma… rude włosy.