Na oddziale mówiliśmy na nią Iskierka. Najbardziej dziewczyńska dziewczynka jaką kiedykolwiek spotkałam. Zawsze musiała mieć kokardki we włosach, do tego listki, kwiatki, wszystkie możliwe dodatki. Jak dostawała kroplówki albo podawałam jej coś ze strzykawki ciągle mówiła, że lekarstwa byłyby skuteczniejsze, gdyby miały „korory”.
Sny nie chciały być kororowe. Nachodziły ją straszne koszmary. Wybudzały i nie pozwalały spać dalej. To niesprawiedliwe, bo sama z życzeniami na dobranoc obchód robiła co wieczór. Na każdą salę zaglądała a i do dyżurek pukała, mówiąc:
„niech Wam się śnią Aniołki i śpijcie z Aniołkami”.
To zaklęcie?
Pytałam, bo jak nikt jej nie odpowiedział, nie chciała iść spać.
Stała i tylko się uśmiechała. Pary w tym temacie nie puszczała.
Gdybym mogła, to bym ją adoptowała. Pokochałam ją całym sercem. Czułam ją, rozumiałam i te jej żarty.
Poczucie humoru w wieku 4 lat? I to jeszcze jak.
Mam od niej kilka rysunków. Wszystkie w wielkiej ramce. Pacjentów mnóstwo w całej mojej karierze, a ja właśnie ją, obce dziecko mam na ścianie.
Opiekuje się mną?
Nie sądziliśmy, że tak szybko i w takich okolicznościach przyjdzie czas na umieranie. Przeoczyliśmy parę spraw. Ona była też nadzwyczajnie silna, ukrywała że coś jest nie tak.
Cierpiała bardzo, pomimo hektolitrów leków i wszystkich naszych możliwości. Zwijała się z bólu i uporczywych objawów przez wiele długich dni i niekończących się nocy.
Do tego stopnia, że wokół niej zrobiło się piekło. Bardzo dużo przekleństw, negatywnych emocji. Awantur, kłótni, sprzeczek różnych specjalistów. Ona składała ofiarę a my kopaliśmy w mur z napisem: „JESTEŚ BEZRADNY”.
A to dla medyków największy ból.
Do tego jej rodzice. Chcieli posądzić szpital, że nic nie robimy, a pacjent nie powinien cierpieć takich katuszy.
Mieli rację, z tym wyjątkiem, że my naprawdę robiliśmy co w naszej mocy. Patowa sytuacja. Raz na milion przypadków. Pracowałam na tym oddziale 15 lat i czegoś takiego nie widziałam wcześniej.
Co zrobić? Oszaleć.
Z dnia na dzień było coraz gorzej.
Każde inne dziecko powinno już dawno nie żyć. Z bólu nie pękło jej serce? Za to dookoła wszystkim innym. Po miesiącu, mniej więcej o 8 rano, usiadła na łóżku jakby nigdy nic.
Rozejrzała się i zaczęła wołać:
„mamo! Mamo!”
I usnęła spokojnym snem. Przespała prawie dobę. Profesor rozłożył ręce na odprawie i powiedział:
„medycyna jeszcze wszystkiego nie wie”.
Przyszłam do niej. Miała niezwykłe oczy. Pełne łez, przekrwione ale jasne od iskierek. Śmiała się jak sprzed całej tej jazdy. Znowu wyskoczyła z aniołkami. Że pełno ich. Mają ogień, który jej nie pali a innych by zabił. Pamiętała, że się kłóciliśmy, wszystkie rozmowy i dylematy, gdy nam się zdawało, że jest poza świadomością. Intelekt jej wzrósł? Ból poszerzył jaźń? Co to było?
Tłumaczyła po swojemu. Próbowała. Że jak ktoś jest czarny w środku, bez kororów i ma ślepe oczy, to reaguje na anioły jak jakiś pies w budzie, co ciągle warczy i nie daje się pogłaskać.
„Plóbowałam do niego podejść, dotknąć, dać buziaczka a on mnie poglyzł”.
Do dziś nie wiem o kim mówiła. O lekarzach? Pielęgniarkach? Czy naprawdę rzeczywistość którą widzimy to tylko wycinek świata?
Miała zmiany w mózgu, więc mało kto robił sobie coś z tych opowieści. Do tego te wszystkie leki zaburzające myśli. Mój kolega wciąż powtarzał: „Bredzi. Jazdy ma od narkotycznych”.
Może i tak.
Zmarła w najlepszym dla siebie czasie. Bez bólu, gdy my myśleliśmy o wypisie.
Wyślizgnęła się na chwilę przed porannym obchodem. Na sali, gdy jest zgon, pojawiają się tylko ci którzy muszą.
Nie tym razem.
Sala była pełna ludzi. Przyszedł nawet profesor. Wszystko w ciszy. Bez rozmów.
Zwykle pojawiają się plamy opadowe. Ciało robi się brzydkie. Bardzo blade albo sine. Ona miała ładne…
Korory?
Ładniejsze niż za życia.
Naprawdę zdarzają się święci ludzie? I to u nas? Na naszych oczach?
Ja ją przygotowałam. Myłam. Nie potrafiłam przestać ryczeć.
Podniosła atmosfera. Światło słońca na sali i znowu my bezradni.
I tekst który przeciął ciszę.
Myślałam że kpi, ale głos mu się załamał.
Wszystkim stanęły łzy, gdy kolega, cham nie lekarz, wychodząc powiedział:
„niech się ci dziecko śnią aniołki i śpij ….”