Czy istnieje życie po śmierci?

To nie przypowieść, a garść refleksji w związku ze szczególnymi dniami 01 i 02 listopada.

Czy istnieje życie po śmierci ?

W eMOCja Holistycznym Centrum Wsparcia po Stracie szukamy odpowiedzi na to pytanie. Towarzyszymy w chorobie i żałobie osobom różnych wyznań.

Od lat fascynuję się dialogiem międzyreligijnym. Odwiedzałam dalekie zakątki świata, by poznawać kulturę, zwyczaje i zdobyć wiedzę, co myślą ludzie o śmierci i wieczności? I dlaczego wybierają taką drogę? Zdjęcie z niezapomnianego spotkania w Nepalu z buddyjską mniszką, przeszła guza mózgu. Znajomość internetowa po jakimś czasie doczekała się spotkania. A nić porozumienia, pomimo tak wielu różnic, wzrusza do dziś. Jakbyśmy były siostrami. Z kolei w dalekiej Mongolii odkrywałam różne rodzaje pochówków. Mnich decyduje, przyglądając się życiu zmarłego, jaki żywioł powinien zabrać ciało: ziemia, ogień, woda a może powietrze? Wówczas drastyczna scena: wynosi się ciało na szczyt góry i ptaki rozszarpują resztki.

W Meksyku odkopuje się po ok. pięciu latach szczątki i chowa do szufladek. A na święto zmarłych czyści kości, czaszki swoich bliskich, tak jak my oczyszczamy pomniki, zamiatamy groby. Oswajane są już dzieci. Dotykają tak blisko przemijania.

Ale co się dzieje z duszą? Niebo, raj, szeol, czyściec, piekło, reinkarnacja?

Śmierć jest tematem, który buduje pomosty. Trudno się kłócić, spierać, gdy w tle wielkie cierpienie. Ludzie zaczynają się słuchać. Próbują zrozumieć. Spotykałam ludzi, którzy w obliczu tragicznych zdarzeń, zyskiwali wiarę w Boga, ale także tych, którzy ją utracili po śmierci ukochanej osoby. Sama przechodziłam przez wiele kryzysów. Mam za sobą lata niewiary. Pustki i wielkiej ciemności.

Byłam na wielu pogrzebach. Do dziś najbardziej poruszają i w pewien sposób bolą pożegnania ateistów.

Są mi szczególnie bliscy. Trudno dać pociechę rodzicom, dzieciom, gdy nie ma szans na spotkanie. Ale rozumiem i znam ten ból. Czasem naprawdę chciałoby się uwierzyć, ale rozum, fakty, doświadczenia zaprzeczają.

Swoją wiarę zawdzięczam dzieciom.

Opowiadały historie, które dotykały głębi mojego serca. Stałam kiedyś przy łóżku konającego na białaczkę chłopca. Był sierotą, a ja opiekowałam się nim na zmiany z innymi. Nie miał kto zostać matką chrzestną, trafiło na mnie. Po sakramencie stan zdrowia się polepszył, choć nie miał dożyć poranka. Żyje do dzisiejszego dnia.

Była też na mojej drodze dziewczynka, która rozumiała na chwilę przed śmiercią, czym jest Komunia Święta, nawet bardziej niż ksiądz. Kilkuletni chłopiec, co grał w ostatnim tygodniu przed śmiercią na organkach tylko jedną melodię: „Pan Jezus już się zbliża”. Gdy zmarł, kłóciłam się z Bogiem. A potem dowiedziałam się, że nazywał tę piosenkę: „O szczęście niepojęte”. Nie bał się.

Znów zrozumiałam, jak wąskie mam patrzenie.

Był też młody mężczyzna, umierający w wielkich katuszach i strachu, niereagujący na silne leki, psychotropy, uspokoił się dopiero po namaszczeniu chorych, przebaczeniu grzechów.

Tak wiele innych splotów zdarzeń, historii, które powaliły na łopatki. Sprawiają, że klękam przed tajemnicą. Bóg przyszedł na świat i nie zawahał się umrzeć. W żadnym zakątku świata nikt nigdy czegoś takiego nie wymyślił. Człowiek nie chce umierać. Wymyśla nieśmiertelnych bohaterów, mnóstwo żyć.

„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.”

Ja sporo widziałam. Jestem niedowiarkiem.

Już nie mam wątpliwości, że jest życie po śmierci. A Bóg jeśli tylko stajemy się otwarci, przychodzi i przestaje się ukrywać.

Dziś szczególnie noszę w sercu tych zmarłych, których opłakują bliscy w naszym centrum wsparcia. Setki połamanych historii, morza łez na cmentarzach, samobójstw, wypadków, poronień, martwych urodzeń, aborcji, utraty po długiej chorobie.

I wiem, że nawet jeśli nie wierzysz w życie po śmierci, pamięć o bliskim, wspomnienia są formą spotkania.

A więc wciąż… Życia.

Dziękuję też wspólnocie Straż przy konających – otulająca modlitwa za lata duchowego czuwania przy tych, którzy oddają ostatni oddech.

❤️

Napisz do mnie

Jeśli poruszyło Cię spotkanie pod drzewem figowym,
i chciałabyś, lub chciałbyś podzielić się swoją historią