Imienia nie chcę podawać.

Wolałem ksywy.

Imię nadali mi rodzice, którzy wyrządzali mi głównie krzywdę.

Zostałem zgwałcony w dzieciństwie.

Przez starszego kolegę na podwórku.

Nie miałem komu o tym powiedzieć.

Szantażował potem, wyszydzał.

Większość młodych lat spędziłem w więzieniu lęku.

Mózg z przerażenia, by nie oszaleć, przełącza się w tryb podniecenia.

Tak stałem się zwyrodnialcem.

Ktoś kiedyś na oddziale, słuchając mojej historii, powiedział ze łzami w oczach:

„człowiek rani innych swoimi ranami”.

Leczyłem się psychiatrycznie.

Przechodziłem przez depresję, nerwicę, zaburzenia osobowości.

Ataki paniki.

Seks uprawiałem kompulsywnie z mężczyznami już jako dorastający chłopak.

Zrobiłem sobie tatuaże wszędzie, gdzie mogłem.

Dziś wiem, że tak wyrażałem ból, który nie mieścił się we mnie.

Przekłuwałem różne części ciała.

Potem już po to, żeby zwrócić na siebie uwagę.

Szokować.

Brałem narkotyki. Piłem alkohol.

Całość mieszałem z lekami od psychiatry.

Otarłem się o śmierć wiele razy.

Serce wytrzymywało.

I nie zobaczyłbym piekła, w którym jestem, gdyby nie stan zdrowia na krawędzi.

Współczesność nie nazywa rzeczy po imieniu, nie oczyszcza ran, nie leczy. Przyklepuje gówno, w których jest tak wielu młodych ludzi.

Dookoła słyszałem, że to normalne.

Tak wiele komunikatów w sieci, serialach, sztuce i kulturze przeerotyzowanych.

Byłem na haju, wciąż dostając bodziec, który uruchamiał we mnie żądze, proste, zwierzęce instynkty.

Uzależniał od seksu i pochłaniał umysł.

Do tego stopnia, że dałem sobie wmówić, że to właśnie orientacja definiuje moje wartości, a nade wszystko tożsamość.

To kim jestem.

Walczyłem więc o swoje „prawa”.

W kolorowych flagach, z mrokiem w duszy.

Odcinałem się od wszystkich innych, którzy mieli z tym problem.

Dewastowałem elementy religijne, osobiście zniszczyłem figurkę na cmentarzu Matki Boskiej.

Deptałem Jej twarz. Plułem.

Choć Jej historia nie przyniosła nikomu cierpienia.

Oto cały paradoks wypranego mózgu, którego miałem szansę być właścicielem.

Wiele razy chciałem umrzeć, ale jak okazało się, że stan zdrowia jest naprawdę poważny, wpadłem w potworny amok.

Zaczął się czas oczyszczenia. Jakby ktoś wpakował mnie do pieca, wciąż podpalał, nie dając szans ucieczki.

Nie miałem dostępu do środków psychoaktywnych, więc dołączyła delirka.

Pielęgniarki były miłe.

W końcu młody chłopak.

Usłyszałem, jak jedna mówi do drugiej:

„zobacz, wrak człowieka”.

To zdanie dało mi do myślenia.

Zacząłem czytać.

Szukać.

Zgłębiać.

Najpierw w internecie.

Wpisałem w google:

„jak uwolnić się od siebie…”

Od tego co cielesne i nie popełnić samobójstwa.

Jest taka książka: „U źródeł” .

Bardzo mi pomogła.

Krótkie rozważania, trochę filozofii, duchowości.

Dużo czułości w słowach.

Miłości, której nie doświadczyłem od ludzi.

Sam się siebie brzydzę.

Od 5 lat żyję w czystości.

Leczę się, wychodzę z uzależnień.

Wracam do momentów mojej historii, w których ktoś mnie skrzywdził.

Proszę Boga o uwolnienie.

Nie chowam urazy.

Bo później idę w miejsce, w których ja, tak wiele razy, krzywdziłem innych.

Przepraszam. Proszę o wybaczenie.

Uczę się przyjmować z tym całym obrzydlistwem siebie.

Staję przed lustrem, widzę pokaleczone, niepokochane ciało.

Nie da się usunąć dziur od kolczyków, zedrzeć skóry, by mieć nową, czystą.

To wszystko ślady po kawałku mojego życia.

Chodzę po cmentarzach, zabieram zniszczone figurki i je odnawiam.

Odnoszę na miejsce.

Wielkie wrażenie zrobiła na mnie figurka Chrystusa z sercem na wierzchu, w koronie z ciernia.

Sporo czasu nad nią spędziłem.

Dotykałem. Oczyściłem. Dodałem koloru. Odnawiałem oczy, dłonie, stopy.

Wiele łez przy tym wylałem.

Gdy ją odnosiłem, spotkałem babcię.

Przeraziła się na mój widok.

Buchnąłem rzeźbę z grobu jej męża.

Zaraz wszystko wyjaśniłem.

Pokazałem, że ją odnowiłem.

Patrzyła na mnie jak na zjawę.

W końcu przytuliła.

Złapała za rękę i powiedziała najpiękniejsze w świecie słowa:

„Dziecko, niech Cię Bóg codziennie stwarza od nowa”.

Napisz do mnie

Jeśli poruszyło Cię spotkanie pod drzewem figowym,
i chciałabyś, lub chciałbyś podzielić się swoją historią