Ikar? Ikona współczesnego świat.
Ktoś powie: zwykły ćpun.
Nie.
To nieprawda.
Ikar to ikona współczesnego świata.
Przez kilkanaście lat miałam brata. Wyjątkowo zdolną bestię. Dzieciaka legendę, co tak wysoko stawiał poprzeczkę, że pojawić się po nim w szkole, z moimi ograniczonymi możliwościami, to siara.
I wielka kara. Bo wciąż byłam porównywana.
Był naprawdę urodziwy, stworzony do wielkich rzeczy. Wszyscy wiązali z nim plany, rozciągali świetlaną przyszłość.
Wywyższony był ponad innych bardzo szybko.
Dlaczego więc Ikar?
Okazało się, jak już było za późno, że wrodzone atuty to błogosławieństwo
i przekleństwo.
Wyzwanie bardziej niż wygrana na loterii.
Bo do tego pakietu na start trzeba włożyć wprost proporcjonalnie dużo pracy nad sobą.
Ups.
A o tym wszyscy zapomnieli. Nasi rodzice, nauczyciele. Zwalniali go ze wszystkiego, rzadko krytykowali, czerpali z niego profity. Mogli się chwalić wynikami, olimpiadami, występami.
Miał fory, gdzie chciał. On rósł, a z nim głód. Wielki głód na kolejne poziomy uznania. Był jak król.
Co tak się rozpędził, że zgubił granice. Zapomniał o czymś podstawowym:
o drodze.
A droga musi trwać, jeśli naprawdę chce się coś trwałego zdobyć.
A on myślał i świat mu wmawiał, że wystarczy to, co na dzień dobry dostał w darze.
No i zapomnieli jeszcze o pokorze.
Okazuje się, że możesz przeskoczyć pewne próby. Ale jest cena do zapłaty. Przyspieszysz mozolną pracę nad sobą, skrócisz szarą rzeczywistość, ale tylko pod jednym warunkiem.
Gdy zdobędziesz się na uniżenie. Na otwarcie z hukiem pustki swojego serca, wyciągniesz wstyd, skonfrontujesz się z własną biedą i na własne życzenie spadniesz na dno.
Dopiero wtedy o ironio, dopiero wtedy zaczyna się wzrastać.
Ikar się zaćpał. Wciąż poszukiwał nowych doznań. Za mało mu było i wciąż chciał przekraczać siebie. Chciał mieć bardziej wyostrzony umysł, jeszcze lepsze pomysły, wybitną pamięć, więc eksperymentował ze wszystkimi środkami.
Najpierw poszerzały mu intelekt, dawały nadludzkich sił, a nawet duchowe uniesienia. Półbóg w człowieku.
Świat jest tak popieprzony, że on tak biedny od środka, kolorowa wydmuszka mógł śmiało zostać guru dla ludzkości XXI wieku.
Bo miał z pozoru wszystko. Widziałam jak staje się wrakiem z dnia na dzień. Jak rozległa pycha nie pozwalała mu przyznać się, że ma problem.
Że uzależnił się.
Rodzice długo wypierali rzeczywistość. A jak już pomiarkowali się, że jest naprawdę źle i oni mieli wielki kłopot, by pokazać światu, że ich własny syn to spadająca z hukiem gwiazda.
Tak zdolnej bestii i pustej w środku, z oczami jak ryba nie poznałam nigdy później. Tak bardzo się uwstecznił, że w ostatnich miesiącach przypominał bardziej zwierzę w klatce niż człowieka… a co dopiero półboga.
Tak splątany w ciele, uzależniony od wszystkiego, od doznań. Uwięziony a przy tym otępiały. Już niezdolny nawet o decydowaniu o sobie.
Tak brudny, tak nieczysty, tak szlochający i trzęsący się w nocy, a przy tym sięgający po kolejne używki.
Aż przegiął pewnego dnia i zaćpał się na śmierć.
Przypadkiem albo celowo. Nie wiem, bo to nie był już mój brat Oskar. Ktoś zupełnie obcy.
Dlatego na pogrzebie ktoś rzucił, że to Ikar. Przegrzał się, zjarał, spalił, za wysoko poleciał.
I pociągnął za sobą rodziców, którzy nie potrafią się dźwignąć z traumy.
Ikar? Ikona współczesnego świata. Rozpędzonych, oświeconych ludzi, co nie rozumieją, że trzeba czekać, obumierać i się trudzić, by dojść do słońca.
Ikar zabrał mi mojego brata! Oszukał go, że da się na już. Teraz. Zaraz.
Obiecywał dostęp do wszystkiego, czego chciał.
I okradał z tego, co miał.
Zakleił oczy pychą.
Rozciągnął nad nim dzikie żądze jak skrzydła.
Utrwalił przekonanie, że jest wyjątkowy.
I ciągnął wysoko, wysoko, wysoko.
Ikar zabrał mi mojego brata!
Ciebie też zwodzi? Byś dotknął słońca i się spalił?
Podpisano: Średnio inteligenta, szara, zwykła dziewczyna. Siostra trupa – półboga – ikony współczesnego świata.