Kochanie, czekałam na Ciebie całe życie.
Kiedyś czekałam na święta. Potem na chłopaka z nadzieją, że pamięta… o naszej rocznicy, walentynkach, urodzinach, pierwszych pocałunkach.
Pisałam odkąd pamiętam pamiętnik… a w nim najważniejsze wydarzenia. Codziennie coś chowałam do zeszytu jak do pudełka pełnego skarbów, by zapamiętać.
Data i jedno zdanie, czasem hasło…
Kochanie… dziś wiem, że czekałam na Ciebie… i gdy przeglądam wszystkie dni, zdarzenia, zwykle szare, podobne do siebie, one wszystkie przygotowywały mnie… na spotkanie…
Z Tobą.
Dużo cierpliwości musiałam nauczyć się, wiele lat przyglądania się światu z różnych stron. Często był groźny, nieprzyjazny, pełen cierpienia a ludzkie losy połamane, nie zjawił się nigdy książę.. na białym koniu…
ale Twój tata, z którym pokochaliśmy się na nowo dzięki Tobie.
W bieli… zapamiętam Cię… w beciku, czapeczce, jak w ślubnej sukni.
Kochanie, to na Ciebie czekałam całe życie.
I kiedy lekarze powiedzieli, że pewnie nie donoszę i nie popatrzysz mi w oczy, pękło mi serce.
Na szczęście, dziś wiem, że na szczęście… pękało wiele razy wcześniej, bym tym razem… tym … tak ważnym razem… szybko otrząsnęła się. By nie tracić czasu na smutki i żale dopóki biło Twoje serce Kochanie.
Moja babcia zawsze mi powtarzała:
„to Ty jesteś domem. Nieważne co wokół i po drodze. To Ty jesteś domem. Twoje ciało i dusza.”
Uczyła mnie jak się przygotować do przyjęcia mężczyzny i dziecka. Tak bardzo jestem jej wdzięczna. Byliśmy czyści, a więc bez śladu wstydu i poczucia winy. Pełni czułości, tak sobie bliscy. Spotkania jak uczta. Od samego początku kochaliśmy się, w pełni otwartości na Ciebie.
Kochanie… dziś wiem, że to na Ciebie czekałam całe życie.
Lekarze mówili mi, że umarłaś, że straciliśmy Cię i że urodzisz się martwa.
Ale wszyscy… wszyscy… zaniemówili… zatrzymali się… jeszcze byłaś ze mną połączona… bo jak to możliwe, ale !!! Sama byłam zaskoczona !
Zabiło Twoje serce… zabiło… słyszeli… a ja wzięłam Cię w swoje ramiona…
całowałam, głaskałam…
Tata Cię przytulił. Tulił nas obie.
i zdążyliśmy szepnąć Ci na uszko.. że to…
„na Ciebie Kochanie czekaliśmy całe życie”.
Ale Cię nie zatrzymałam. Nie szarpałam.
Byłaś taka delikatna.
To trudne do wyjaśnienia, ale gdy patrzyłam na Ciebie, miałam pewność…
Że znam Cię.
Znam
na wylot…
matka wszystko wie o swoim dziecku.
Ty nie z tego świata.
Wiesz jak to jest trzymać ptaka w ramionach i widzieć jak wysoko, wysoko odlatuje, gdy tylko wypuścisz go z rąk? Pozwolisz odlecieć?
To jest wolność…
A trzymać Anioła?
Dziękuję, że dałaś się nam przytulić.
Ubrałam Cię, przygotowałam. Tata jak żołnierz był wciąż obok. Chronił nas od samego początku.
„Nie nauczyłem Cię chodzić, ale umiesz latać”.
Tak powiedział na pożegnanie Twój tata…
Gdy wychodziliśmy ze szpitala, położna ze łzami w oczach nam powiedziała…
„Tak wielkiej czułości na tym oddziale przez 20 lat nie widziałam”.
To na Ciebie czekaliśmy całe życie, pozwoliłaś nam stać się rodzicami. Aż tyle… i nic więcej.
Tak bardzo dziękuję, Kochanie… że miałam Cię pod swoim sercem.