Chyba nikt nigdy mnie nie wysłuchał.
Nie przetrzymał płaczu do ostatniej łzy.
Nie doczekał końca.
Nie wytrzymał mnie.
Nie przyjął do granic nagości,
nie, nie ciała… ale serca.
Nikt nie przytulił na tyle z miłością, bym była pewna, że…
Wytrwa.
Byłam… jestem…
Mamą.
Seks lubiłam już jako nastolatka. Nigdy w moim domu nie był tematem tabu.
Od ojca dostałam instrukcję, co zrobić, by nie zmajstrować bachora.
Świerszczyki leżały u nas na stole.
Miałam wielu partnerów. Doświadczona w młodym wieku.
Pewnie nawet uzależniona, zaspokajająca popędy na różne sposoby: z kimś, samemu. Próbująca nowych wrażeń.
Aż w końcu na rutynowej wizycie u ginekologa, okazało się, że jestem w ciąży, choć zabezpieczaliśmy się jak zawsze.
Robiliśmy wszystko, by dziecka nie było, a tu taka…
niespodzianka?
Miałam myśl, za którą katuję się do dziś, by usunąć. Pieluchy, nieprzespane noce, rozstępy, stop kariery to nie był szczyt moich marzeń.
Ale kiedy usłyszałam bicie serca na USG, … dostałam pierd*lca. Jakby ktoś mi wymienił mózg, wstawił nowe oprogramowanie.
Zaczęłam się zakochiwać, w kimś… w kimś kto we mnie.
Dbać o siebie, inaczej jeść, poszłam na zwolnienie, by się nie nadwerężać i nie narażać dziecka na stres.
Potem niezbyt dobrze się czułam. Nie byłam aktywna w sypialni. Mój facet zdradzał mnie w toalecie z filmami… a potem chyba też w realu. Nie chciałam znać prawdy.
Urodziła się dziewczynka.
Marysieńka.
Kobieta w połogu nie jest zbyt seksowna.
Po miesiącu umyłam włosy, nie mówiąc o innych sprawach.
A seks po bólu, z nabrzmiałym piersiami, po rozcięciu przy porodzie.. przestał mi smakować.
Moim nowym centrum była mała, maleńka dziewczynka.
Doświadczałam miłości jakiej nie potrafię opisać.
A za którą tęskniłam.
Choć mieszała się z przerażeniem, bałam się o nią, jak tylko pojawiała się gorączka.
Dlatego umarłam prawie na miejscu, kiedy się dowiedziałam, że ma nowotwór: neuroblastomę, atakującą komórki nerwowe.
Miała dwa latka.
I tu już wiele więcej nie powiem.
*****************************
Głos się łamie.
Klucha w gardle.
************************* PRZEPRASZAM**********************************
Wszystko świeże.
Ale chciałabym, chciałabym, by świat usłyszał… choć nie wiem czy wytrzyma,
że nieczystej matce, która pojęcia nie miała o mocy rodzicielstwa…
o cudzie życia, który się w niej wydarzył,
przytrafiła się córka, która konając, opowiadała o świetlistych postaciach.
Była spokojna, uśmiechnięta,
widziała Chrystusa,
którego ja nie znam.
Brzydzę się siebie i czuję się brudna.
A jednak to ja… ja…
Ją tuliłam w ostatnich dniach, kołysałam… to do mnie się tuliła i to w moich ramionach się uspokajała.
Uśmiechała i rączki składała.
Nuciła ze mną kołysanki, ballady, to co mi się przypominało jeszcze z dzieciństwa…
Była maleńka a tak dorosła, gdy odzyskiwała wzrok.
Patrzyła pełna przejęcia.
I rozbijała serca… jakby po to tylko przyszła.
Kiedy próbuję opowiadać tę historię… ludzie nie wytrzymują. Nie wiem czy uda się to komuś do końca przeczytać, ale jeśli dotrwałeś do tego momentu…
Proszę, proszę, zastanów się… czy wiesz co to znaczy kochać, czy może grzęźniesz w popędach i namiętnościach.
Ja zdobyłam pewność, choć późno,
że prawdziwa Miłość jest czysta.
Czysta.
To widać… w dzieciach.
Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym wszystko, wszystko… by całe życie na nią…
Boże….
by na nią
czekać.